niedziela, 8 marca 2015

400-metrowa planetoida leci w stronę Ziemi. Uderzy w 2032 roku?

Przed kilkoma dniami astronomowie odkryli dużą asteroidę pędzącą w kierunku Ziemi. Czy jesteśmy bezpieczni, będziemy mogli powiedzieć na pewno dopiero w 2028 roku. Jak szacują naukowcy, jeśli znaleźlibyśmy się na kursie kolizyjnym, siła eksplozji byłaby 50 razy większa od najsilniejszej bomby jądrowej.

Obiekt nazwano 2013 TV135. To asteroida, mierząca blisko 410 metrów i jak wykazały obliczenia naukowców, istnieje szansa rzędu 1:63 tys., że uderzy w nas 26 sierpnia 2032 r.


2013 TV135 została sklasyfikowana jako niebezpieczna, ponieważ wyliczenia naukowców wykazały że orbituje w odległości zaledwie 1 700 000 km od Ziemi, a każdy obiekt znajdujący się bliżej niż 7 i pół miliona kilometrów jest uznany za potencjalne zagrożenie.


Wielkie Wyzwanie 

Obiekt wypatrzono 12 października z Krymskiego Obserwatorium Astronomicznym. Do czwartku jej istnienie potwierdziły zespoły z Włoch, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii i Buriacji, autonomicznej republiki wchodzącej w skład Syberyjskiego Okręgu Federalnego, znajdującej się w Syberii Wschodniej.



- To bez dwóch zdań bardzo wielkie wyzwanie dla naszych naukowców - przyznał na swoim Twitterze Dmitrij Rogozin, rosyjski wicepremier.


Bliska ale daleka


TV135, choć może znaleźć się niepokojąco blisko, została zakwalifikowana przez NASA jako obiekt kategorii 1 w 10-stopniowej skali Torino, określającej prawdopodobieństwo zderzenia. Według amerykańskich naukowców, na chwilę obecną nie sposób określić realnego prawdopodobieństwa.

Czy obiekt kiedykolwiek będzie miał kurs kolizyjny Ziemią da się precyzyjniej określić dopiero w roku 2028 - uważają naukowcy. Według szacunków, na chwilę obecną szansa spotkania TV135 i Ziemi wynosi zaledwie 1 do 63 tys. 


To pocieszające, bowiem skutki zderzenia byłyby opłakane. Według naukowców, eksplozja byłaby równa detonacji 2 500 megaton trotylu. To siła blisko 50 razy większa od największej bomby atomowej, jaka została zdetonowana.



Schemat przedstawiający orbitę 2013 TV135 względem orbity ziemskiej


Źródło  tvnmeteo.tvn24.pl

poniedziałek, 2 marca 2015

Koniec świata wg Majów w 2116 r.

Koniec świata przesunięty

Piramida Majów w Chichen Itza
Zagłada będzie miała miejsce ponad 100 lat później. Z taką tezą wystąpili bracia Bohumil i Vladimir Bohm, obaj profesorowie, pierwszy - matematyki, drugi - historii Hiszpanii i Ameryki Łacińskiej. Obaj naukowcy związani są z Uniwersytetem w Dreźnie. Ich tezę opublikowało niemieckie czasopismo "Astronomische Nachrichten".

System mierzenia czasu u Majów był bardzo skomplikowany. Cykl, natomiast Wielki Cykl - 1 872 000 dni. Posługiwanie się tymi kalendarzami było skomplikowane, a jednocześnie w kulturze tej przywiązywano niewyobrażalną dla współczesnego człowieka wagę do cyfr, liczb i dat.


Od dziesiątków lat badacze pracują nad skorelowaniem kalendarza Majów z kalendarzem gregoriańskim, czyli naszym (ustanowił go papież Grzegorz XIII w 1582 roku). Zgodnie z ich obliczeniami, początek obecnego cyklu Majów przypada na 13 sierpnia 3114 roku przed Chrystusem, natomiast koniec na 21 grudnia 2012. O tej dacie zrobiło się głośno w mediach pod koniec 2010 roku. Data ta oznacza koniec czwartego cyklu, czyli czwartego świata. Trzy poprzednie cykle-światy zakończyły się wielkimi katastrofami. Tym razem, po czwartym cyklu, też mają nastąpić kataklizmy. Świat w starej postaci zniknie, ale nie całkowicie, odrodzi się jeszcze raz w nowym stylu, i to już będzie ostateczny kres.


Ale to dopiero za parę tysięcy lat. Bliższy nam koniec, według naukowych obliczeń, miał przypaść w przyszłym roku. Jednak okazało się - tak twierdzą profesorowie Bohumil i Vladimir Bohm - że nastąpiła naukowa pomyłka. Wzięła się stąd, że bardzo trudno jest korelować daty według rytualnego kalendarza Majów i gregoriańskiego kalendarza słonecznego. Zdaniem drezdeńskich badaczy pomyłka nastąpiła nastąpiła pół stulecia temu, gdy angielski archeolog John Eric Sidney Thompson, światowej sławy znawca kultury Majów, skorelował ich kalendarze z naszym, nie uwzględniając przerwy, jaka nastąpiła w używaniu kalendarza przez Majów. Powodem tej przerwy była okupacja świątyń przez plemiona przybyłe z Jukatanu w XIII wieku.


Profesorowie Bohumil i Vladimir Bohm skorygowali tę pomyłkę. Pracowali w oparciu o tzw. kodeks drezdeński, oryginalny rękopiśmienny dokument Majów napisany w połowie XIII wieku (prawdopodobnie kopia starszego dokumentu z IX wieku). Wynik ich pracy jest optymistyczny z punktu widzenia współczesnego pokolenia: koniec naszego świata, czyli czyli czwartego cyklu, nastąpi dopiero w 2116 roku.